W tym tygodniu moja Niedziela dla Włosów znów odbyła się wcześniej, bo w sobotę.
W piątek byłam na zakupach i zwróciłam uwagę na promocję w Drogerii Natura na produkty do włosów. Tego dnia niczego nie kupiłam, ponieważ musiałam najpierw poczytać opinię o produktach, które wpadły mi w oko i ustalić z moim ukochanym, że zużyjemy ten produkt na pół. I tak oto padło na miodowo - migdałową maskę Seri. Powiem Wam, że według mnie kupowanie masek w litrowych baniakach, to trochę ryzykowne. Zawsze zastanawiam się, co zrobię jeśli mi nie podpasuje. Teraz to już mniejszy problem, bo odnalazłam w swoim otoczeniu kilka Włosomaniaczek i myślę, że w razie czego nie obrażą się jeśli im coś podrzucę :) Pierwszy raz z nowym kosmetykiem jest zawsze niespodzianką, miłą lub nie, ale jednak. Tym razem w przeciwieństwie do odbudowującej maski Yves Rocher, którą kupiłam niedawno, była ona bardzo miła. A teraz co zrobiłam z włosami:
- Skalp umyłam Alterrą z granatem i aloesem.
- Na długość nałożyłam maskę, która nadaje się tylko do mycia włosów Babuszki Agafii z miodem i jagodami
- Spłukałam i nałożyłam na osuszone ręcznikiem włosy maskę Seri. Trzymałam ją godzinę pod czepkiem, po czym spłukałam.
- Nałożyłam odrobinę odżywki Timotei, Drogocenne olejki, spłukałam i osuszyłam ręcznikiem.
- Końcówki zabezpieczyłam serum Isany, w długość wtarłam odrobinę olejku Alterra, Migdał i papaja.
Włosy były baaardzo mięciutkie, gładkie i cudownie się rozczesywały. Maska naprawdę poradziła sobie świetnie i jest to zdecydowanie udany zakup! Jej konsystencja jest śmieszna i takie również uczucie towarzyszy wybieraniu jej ze słoika. Jest taka woskowa i ciężko wziąć ją w rękę.
Niestety dzisiaj jakoś fale sobie poszły i miałam dość proste włosy, postanowiłam więc im trochę pomóc. Użyłam do tego wypełniacza do koka, który kupiłam w wakacje. Zawinęłam w niego włosy, podpięłam wsuwkami i lekko uporządkowałam pastą do stylizacji włosów, którą posiadam w domu.
Niestety dzisiaj jakoś fale sobie poszły i miałam dość proste włosy, postanowiłam więc im trochę pomóc. Użyłam do tego wypełniacza do koka, który kupiłam w wakacje. Zawinęłam w niego włosy, podpięłam wsuwkami i lekko uporządkowałam pastą do stylizacji włosów, którą posiadam w domu.
W takim kokoniku sobie spałam, Trochę twardo było, ale patrząc na efekt, to było warto.
Ale śliczne i kok jaki <3
OdpowiedzUsuńKok mega:D
UsuńAleż wielki ten kok :P A włosy boskie jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńSliczny, delikatny efekt :) Objetosci koka pozazdroscic :)!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubiłam tę maskę! Jest jeszcze wydajniejsza niż Kallosy ;)
OdpowiedzUsuńJa również używałam tej maski, była naprawdę dobra, ładnie nawilżała włosy. Też mam kręcono-falowane włosy i u mnie sprawdziła się bardzo dobrze, ale pojemność tej maski jest dla mnie trochę za duża ;)
OdpowiedzUsuńPiękny koczek, Zaochałam się w twoich włosach :)
OdpowiedzUsuń