Strony

20150426

Niedziela dla włosów (9) - Marion - Maska ożywiająca kolor, włosy czerwone.

Hej :)
Dzisiejsza Niedziela dla Włosów jest mało skomplikowana. Od jakiegoś czasu poszukiwałam tej maski i w końcu udało mi się ją znaleźć tam, gdzie nie podejrzewałam nawet, że będzie :)
W przyszłym tygodniu planuję ponowne hennowanie, ponieważ moje włosy są już dosyć wypłowiałe i totalnie rude. Postanowiłam spróbować tej maski z czystej ciekawości, choć sama nie wierzę w jej magiczne działanie. Jak wyglądała moja niedziela?

  • Umyłam włosy szamponem Alterra, Granat i aloes
  • Nałożyłam na 15 minut maskę z Mariona
  • Spłukałam i nałożyłam odżywkę Garnier Oil Repair 3
  • Końcówki zabezpieczyłam serum z Isany
W sumie to muszę Wam powiedzieć, że jestem już na tym etapie, na którym, nie muszę włosów ugniatać, żeby były ładnie pofalowane. Oczywiście zdarzą się pojedyncze sytuacje, że moje włosy nie wiadomo z jakich przyczyn się rozprostują, jak to było tydzień temu, ale są to jakieś wyjątkowe sytuacje. Niedługo mam zamiar wypróbować nakręcenie ich na wałki, żeby uzyskać grube i piękne fale. No ale teraz moja opinia o zastosowanej masce. W sumie nie zauważyłam wielkiego napigmentowania na zdjęciach, ale patrzyłam później przy świetle dziennym w lustrze i włosy błyszczały na czerwono. Dość ładnie to wygląda. Końcówki złapały już mniej. Zrobiłam zdjęcie w idealnym nasłonecznieniu i wyszły zupełnie czerwone, nie wiem jakim cudem, bo takie nie są, chociaż wygląda to świetnie. Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne, to maska spisała się bardzo dobrze, włosy łatwo się rozczesywały, były miękkie i gładkie.





Pozdrawiam, Marta

20150419

Niedziela dla włosów (8) - Miodowo - migdałowa maska Seri

Cześć :)
W tym tygodniu moja Niedziela dla Włosów znów odbyła się wcześniej, bo w sobotę.
W piątek byłam na zakupach i zwróciłam uwagę na promocję w Drogerii Natura na produkty do włosów. Tego dnia niczego nie kupiłam, ponieważ musiałam najpierw poczytać opinię o produktach, które wpadły mi w oko i ustalić z moim ukochanym, że zużyjemy ten produkt na pół. I tak oto padło na miodowo - migdałową maskę Seri. Powiem Wam, że według mnie kupowanie masek w litrowych baniakach, to trochę ryzykowne. Zawsze zastanawiam się, co zrobię jeśli mi nie podpasuje. Teraz to już mniejszy problem, bo odnalazłam w swoim otoczeniu kilka Włosomaniaczek i myślę, że w razie czego nie obrażą się jeśli im coś podrzucę :) Pierwszy raz z nowym kosmetykiem jest zawsze niespodzianką, miłą lub nie, ale jednak. Tym razem w przeciwieństwie do odbudowującej maski Yves Rocher, którą kupiłam niedawno, była ona bardzo miła. A teraz co zrobiłam z włosami:

  • Skalp umyłam Alterrą z granatem i aloesem.
  • Na długość nałożyłam maskę, która nadaje się tylko do mycia włosów Babuszki Agafii z miodem i jagodami
  • Spłukałam i nałożyłam na osuszone ręcznikiem włosy maskę Seri. Trzymałam ją godzinę pod czepkiem, po czym spłukałam.
  • Nałożyłam odrobinę odżywki Timotei, Drogocenne olejki, spłukałam i osuszyłam ręcznikiem.
  • Końcówki zabezpieczyłam serum Isany, w długość wtarłam odrobinę olejku Alterra, Migdał i papaja.

Włosy były baaardzo mięciutkie, gładkie i cudownie się rozczesywały. Maska naprawdę poradziła sobie świetnie i jest to zdecydowanie udany zakup! Jej konsystencja jest śmieszna i takie również uczucie towarzyszy wybieraniu jej ze słoika. Jest taka woskowa i ciężko wziąć ją w rękę.

Niestety dzisiaj jakoś fale sobie poszły i miałam dość proste włosy, postanowiłam więc im trochę pomóc. Użyłam do tego wypełniacza do koka, który kupiłam w wakacje. Zawinęłam w niego włosy, podpięłam wsuwkami i lekko uporządkowałam pastą do stylizacji włosów, którą posiadam w domu.
W takim kokoniku sobie spałam, Trochę twardo było, ale patrząc na efekt, to było warto.





20150412

Niedziela dla włosów (7) - Minimalizm z The Body Shop w roli głównej

Cześć :)
Ostatnio nie miałam za dużo czasu na bloga, ale dzisiaj przychodzę z NdW.
W sumie to ta niedziela miała miejsce wczoraj pod wieczór, gdyż dzisiaj w dzień wychodzę z domu.
Również wczoraj byłam na zakupach, ponieważ kupiłam sobie Grazię i w planach miałam kupienie kilku rzeczy z rabatem. Najpierw poszłam do C&A po sukienkę i bluzkę, a następnie do The Body Shop po odżywkę bananową i w ręce wpadł mi słynny, drewniany grzebień z szeroko rozstawionymi zębami. Stwierdziłam, że zainwestuję w niego, ponieważ bardziej niż szczotka z dzika, pomoże mi uzyskać fale, nie pusząc moich włosów. Melduję, że rezygnuję już z Tangle Teezera! Po 4 miesiącach, a właściwie to 3 od podcinania mam cholernie porozdwajane końcówki i na niektórych są białe kulki. Do tego jak na złość w jedynym miejscu w moim mieście, gdzie można skorzystać z takowej usługi, zepsuły się gorące nożyce! Szlag by trafił. Nie chcę podcinać zwyczajnie, bo w sumie cena jest bardzo atrakcyjna, a i tak chcę je wypróbować. Dobra. Wracam do zakupów. W Rossmannie kupiłam średnią składowo odżywkę do loków Isany, ale chcę ją po prostu sprawdzić, bo czytałam trochę pozytywnych opinii. W Empiku książka "Zabójczyni i imperium Adarlanu". W końcu przeczytam ostatnią już mini opowieść i czas czekać na kolejną powieść, bo wszystkie mam już przeczytane. No i w sklepie z grami planszowymi i innymi tego typu rzeczami super gra "7 cudów świata", którą baardzo polecam. Żebyście nie myślały, że w głowie mi tylko włosy i włosy :)


A teraz przejdę do tego, co zrobiłam z moimi kłakami:

  • Umyłam je szamponem Rainforest Moisture z The Body Shop
  • Nałożyłam na nie bananową odżywkę z The Body Shop
  • Po 3-4 minutach spłukałam i nałożyłam trochę odżywki Timotei, Drogocenne olejki
  • Włosy odcisnęłam w ręcznik i rozczesałam grzebieniem z The Body Shop
  • Jeszcze mokre lekko ugniotłam, a później zabezpieczyłam końcówki serum Isany
Nie użyłam żadnej maski, a włosy są bardzo mięciutkie i udały mi się naprawdę ładne fale :)







20150407

Intensywna pielęgnacja - Maska Planeta Organica i odżywka Nectar of nature

Cześć!
Ostatnio miewam trochę kłopotów z moimi włosami. Przez około półtora tygodnia była u mnie okropna pogoda, na przemian lało i świeciło słońce. A moje kłaki wariowały. Co prawda przed każdym myciem sprawdzam punkt rosy i wilgotność, bo kiedyś przez jeden głupi błąd stwierdziłam, że moje włosy nie znoszą aloesu. Przez te półtora tygodnia starałam się omijać humektanty szerokim łukiem i postawić na emolienty. Czasem też używałam wszystkiego po trochu, żeby zapewnić równowagę. Jednak moje włosy nie były mi w ogóle wdzięczne. Codziennie po wyjściu z domu były szorstkie i się puszyły, gdy tylko zaczynało padać chowałam je pod kaptur, bluzę, koszulkę, byle jak najdalej od deszczu :D W dodatku w tym czasie moje końcówki cholernie się porozdwajały, są suche i szorstkie, dlatego w najbliższym czasie lecę do fryzjera. Zamierzam podciąć jakoś 5-6 cm. A może jak mi się coś w główce przestawi to i więcej. Chciałabym się ich pozbyć, ponieważ kiedyś farbowałam włosy na 2-3 odcienie ciemniejszy kolor od naturalnego i nawet po dekoloryzacji były one dużo ciemniejsze od reszty. W planach mam dalej używanie henny i mam nadzieje na równomierny kolor, bo na zdjęciach nie widać tych różnić. No i oczywiście końcówki są bardziej zniszczone, niż reszta przez tą nieszczęsną dekoloryzację, mimo,  że wydawało mi się, że tak nie jest. Nie była ona mi potrzebna, jednak nie miałam wtedy pojęcia o takiej mieszance kolorystycznej henny i ziół. Teraz mam zamiar ścinać tak, żeby pozbyć się jak najwięcej włosów, które były farbowane chemicznie i zapuszczać naturalne, które będę hennować.
Uff..dosyć długi mój wywód dzisiaj.
Kilka dni temu, żeby mieć ładnie wyglądające włosy na Wielkanoc, postanowiłam użyć tego, co wiem, że zawsze się sprawdzi i je zadowoli. Jeszcze ostatnio, będąc w supermarkecie, kupiłam odżywkę Nectar of nature. Nie jest ona wcale taka naturalna i skład ma słaby, patrząc na różne lepszej jakości kosmetyki, ale kosztowała 4 zł i postanowiłam ją wypróbować. Ma w składzie parafinę, a moje włosy ją lubią, więc pomyślałam, żeby dać jej szansę.

A teraz po kolei co zrobiłam z moimi włosami w sobotę:

  • Zrobiłam peeling skóry głowy maską Planeta Organica.
  • Następnie nałożyłam ją dosyć obficie na długość.
  • Spłukałam włosy chłodną wodą.
  • Nałożyłam odżywkę z olejem różanym Nectar of nature.
  • Spłukałam włosy zimną wodą.
  • Lekko wilgotne ugniotłam balsamem Joanny.
  • Zabezpieczyłam końcówki serum Isany.
Włosy były bardzo miękkie i wygładzone, ale jednocześnie puszyste i nie straciły na objętości. Łatwo się rozczesywały i nie miały problemu ze złapaniem skrętu. Wierzchnia warstwa była mniej spuszona, ale nie wiem czego to zasługa.


A pisząc posta siedzę z Amlą na głowie :)\
Pozdrawiam, Marta



20150403

Timotei, Drogocenne olejki, odżywka - recenzja (Co dwie głowy, to nie jedna)

Hej :)

Dzisiaj mamy dla Was z Kingą recenzję odżywki do włosów Timotei, Drogocenne olejki. Nie raz już widzieliście ją na moim blogu. W końcu doczekała się osobnego posta. Zacznę od tego, że jest to produkt, w którym zakochałam się od pierwszego użycia. Nakładam ją przy każdym myciu, o ile nie używam mojej drugiej emolientowej odżywki, o której napiszę kiedy indziej.

Opakowanie:
Nie mam problemu z jej wydobyciem, gdy mam suche ręce, jednak gdy są mokre, to czasami naprawdę muszę się siłować, żeby wyleciała.

Zapach:
Przyjemny, podobny do zapachów serum do końcówek i innych kosmetyków zawierających olejki. Coś jak takie ciężkie, słodkie perfumy.

Konsystencja:
Nie za gęsta, nie za rzadka. Nie mam jej nic do zarzucenia.

Cena:
7-9 zł, przystępna.

Wydajność:
Wydaje mi się, że jest bardzo wydajna, bo używam jej już 1,5 miesiąca, a mam ponad połowę opakowania.

Działanie:
Idealnie spełnia moje oczekiwania. Sprawia, że włosy są miękkie, łatwiej się rozczesują i nie puszą się. Nie obciąża moich włosów i nie osłabia ich skrętu. Uwielbiam ją nakładać, bo przy spłukiwaniu moje włosy ją jedwabiście miękkie. Później już mniej, ale nie ma większej różnicy.

Czy kupię ją ponownie?
Raczej tak. No chyba, że najdzie mnie ochota na jakieś rosyjskie specjały, to może zdecyduję się na coś innego.

A jak u Was spisuje się ta odżywka? 
Może macie jakieś inne ulubione?
A tutaj wstawiam link do recenzji Kingi :)

Pozdrawiam, Marta.