Ostatnio miewam trochę kłopotów z moimi włosami. Przez około półtora tygodnia była u mnie okropna pogoda, na przemian lało i świeciło słońce. A moje kłaki wariowały. Co prawda przed każdym myciem sprawdzam punkt rosy i wilgotność, bo kiedyś przez jeden głupi błąd stwierdziłam, że moje włosy nie znoszą aloesu. Przez te półtora tygodnia starałam się omijać humektanty szerokim łukiem i postawić na emolienty. Czasem też używałam wszystkiego po trochu, żeby zapewnić równowagę. Jednak moje włosy nie były mi w ogóle wdzięczne. Codziennie po wyjściu z domu były szorstkie i się puszyły, gdy tylko zaczynało padać chowałam je pod kaptur, bluzę, koszulkę, byle jak najdalej od deszczu :D W dodatku w tym czasie moje końcówki cholernie się porozdwajały, są suche i szorstkie, dlatego w najbliższym czasie lecę do fryzjera. Zamierzam podciąć jakoś 5-6 cm. A może jak mi się coś w główce przestawi to i więcej. Chciałabym się ich pozbyć, ponieważ kiedyś farbowałam włosy na 2-3 odcienie ciemniejszy kolor od naturalnego i nawet po dekoloryzacji były one dużo ciemniejsze od reszty. W planach mam dalej używanie henny i mam nadzieje na równomierny kolor, bo na zdjęciach nie widać tych różnić. No i oczywiście końcówki są bardziej zniszczone, niż reszta przez tą nieszczęsną dekoloryzację, mimo, że wydawało mi się, że tak nie jest. Nie była ona mi potrzebna, jednak nie miałam wtedy pojęcia o takiej mieszance kolorystycznej henny i ziół. Teraz mam zamiar ścinać tak, żeby pozbyć się jak najwięcej włosów, które były farbowane chemicznie i zapuszczać naturalne, które będę hennować.
Uff..dosyć długi mój wywód dzisiaj.
Kilka dni temu, żeby mieć ładnie wyglądające włosy na Wielkanoc, postanowiłam użyć tego, co wiem, że zawsze się sprawdzi i je zadowoli. Jeszcze ostatnio, będąc w supermarkecie, kupiłam odżywkę Nectar of nature. Nie jest ona wcale taka naturalna i skład ma słaby, patrząc na różne lepszej jakości kosmetyki, ale kosztowała 4 zł i postanowiłam ją wypróbować. Ma w składzie parafinę, a moje włosy ją lubią, więc pomyślałam, żeby dać jej szansę.
A teraz po kolei co zrobiłam z moimi włosami w sobotę:
- Zrobiłam peeling skóry głowy maską Planeta Organica.
- Następnie nałożyłam ją dosyć obficie na długość.
- Spłukałam włosy chłodną wodą.
- Nałożyłam odżywkę z olejem różanym Nectar of nature.
- Spłukałam włosy zimną wodą.
- Lekko wilgotne ugniotłam balsamem Joanny.
- Zabezpieczyłam końcówki serum Isany.
Włosy były bardzo miękkie i wygładzone, ale jednocześnie puszyste i nie straciły na objętości. Łatwo się rozczesywały i nie miały problemu ze złapaniem skrętu. Wierzchnia warstwa była mniej spuszona, ale nie wiem czego to zasługa.
A pisząc posta siedzę z Amlą na głowie :)\
Pozdrawiam, Marta
Też chciałam kupić tą odżywkę Nectar of nature ale jak dla mnie ma okropny skład :( a miała być taka naturalna. Chociaż kilka razy kusiło mnie żeby ją kupić bo ma ładny zapach i opakowanie :p no i tania jest ale jakoś nadal nie mogę przekonać się do tego składu. A włosy masz jak zwykle piękne :*
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam serum Isany :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci tej objętości ;)
OdpowiedzUsuńTo serum Isany bardzo fajne jest, ale trzeba uważąć żeby nie przesadzić jak ma się cienkie włosy :)
OdpowiedzUsuńMoje wlosy sa naszczescie niezalezne od pogody, zglebialam punkt rosy dopoki sie nie zorentowalam, ze moje wlosy to nieobchodzi:)
OdpowiedzUsuńale ich dużo! Jaki masz obwód kucyka?
OdpowiedzUsuńJa dziś zamówiłam sesę, już nie mogę się doczekać :D
9cm :)
UsuńTeż używam amlę, lubie ją :)
OdpowiedzUsuń