Strony

20160117

Niedziela dla włosów (30) - Nawilżanie i odświeżenie koloru

Hej :)

Idealnym sposobem na uzyskanie ładniejszych fal, jest użycie czegoś humektantowego.
Postawiłam na mojego pewniaka, czyli maskę aloesową Natur Vital.
  • Na 5 minut nałożyłam maskę Inebrya Kromask Cherry Red.
  • Włosy i skórę głowy umyłam żelem Stani Chef's - Cherry Cheesecake.
  • Spłukałam i zaaplikowałam maskę Natur Vital.
  • Po 10 minutach dołożyłam odrobinę Kallosa Multivitamin z 5 kroplami oleju z nasion baobabu.
  • Spłukałam i pozostawiłam do wyschnięcia, końce zabezpieczyłam serum z Mariona.
Uzyskałam miękkie i nawilżone fale. Kolor delikatnie się odświeżył i bardzo mi się podoba.


A jak Wasza niedziela?
Zapomniałam podzielić się z Wami moim słodziakiem - Bilbo ;)




20160110

Niedziela dla włosów (29) - To, czego włosom brakowało

Hej :)
A czego brakowało? Mojej ukochanej maski Natur Vital zmieszanej z olejem. Tym razem padło na olej z krokosza barwierskiego, ale jakoś nie przypadł mi do gustu :(
Do maski dodałam również 5 kropli mleczka pszczelego w  glicerynie. 
Całość trzymałam na włosach 20 minut, następnie umyłam je żelem Cherry Cheesecake Stani Chef's.
Włosy były bardzo miękkie i odżywione, ale związałam je w koczka i się spuszyły. 
Nie wiem w sumie dlaczego, ale w ostatnich dniach zdarzyło się to kilka razy. Spróbuję jutro je naolejować na dłużej. W tym tygodniu będę miała mniej czasu na pielęgnację, bo mam próbne matury, lekcje i jeszcze adoptuję króliczka, ale to już ten pozytywny i długo wyczekiwany fakt :)



Jak minęła Wasza niedziela dla włosów?
Wybaczcie taki krótki post, ale po dodaniu od razu uciekam spać :D
PS. Maskę Inebryi kładłam raz od poprzedniego posta.

20160102

Jak zostać Arielką w kilka minut i nie zniszczyć włosów, czyli Inebrya Kromask Cherry Red

Marzenie od gimnazjum, czyli wiśniowe, bordowe, jak zwał tak zwał włosy.
Później włosomaniactwo, czyli "Nie zrobię nic, co zaszkodzi moim włosom."
No ale co tu zrobić? Uparłam się na hennę, czasem kolor wpadał bardziej w czerwony niż rudy, ale to nigdy nie było to. Odcień zawsze był ciepły, a moje baby hair żarówiasto pomarańczowe lub żółte. Przy mojej bladej cerze wyglądało to nieciekawie. 
Kilka dni temu dowiedziałam się, że będę robić makijaż sylwestrowy. Później mama stwierdziła, że ją też mam pomalować, a no i jeszcze przecież ja ;) Tym oto trafem poleciałam do hurtowni Hairstore po kilka pędzli Hakuro, bo zauważyłam, że mają je w ofercie.
Za to na maskę Inebrya czaiłam się już od jakiegoś czasu. Wydaje mi się, że przykuła moją uwagę jeszcze przed włosomaniactwem, kiedy kupowałam różne profesjonalne, fryzjerskie kosmetyki w hurtowni. Teraz była jeszcze na nią promocja, 37.50, pomyślałam -" a co mi szkodzi"?
Użyłam jej na mokre włosy przed myciem, ale ostrzegam, przed użyciem koniecznie nałóżcie rękawiczki! Ja popełniłam ten błąd i w podskokach wyleciałam po nie z wanny, kiedy dłonie mi już mocno zafarbowały. Maskę nałożyłam na całe włosy, przy okazji zafarbowały jeszcze plecy, szyja, policzki :D 
Trzymałam z 10 minut, później umyłam całe włosy żelem Icy mojito Stani Chef's. W końce wmasowałam odżywkę z granatem Alterra i spłukałam. Po wyschnięciu zabezpieczyłam serum silikonowym z Isany.
Zakochałam się w efekcie jaki otrzymałam. Zabarwiona skóra zeszła na drugi plan. Zdecydowanie jest to mój wymarzony kolor. Hennować nie przestanę, ale po prostu będę używać dwóch sposobów :)
Maska występuje w kilku kolorach, możecie je zobaczyć tutaj. Polecam, jeśli macie ochotę na zaszalenie z kolorem, lub tak jak ja chcecie nadać włosom inny odcień. Jestem pewna, że na jaśniejszych włosach Cherry Red da głęboki odcień czerwieni. Mnie kusi jeszcze fiolet, żeby zmieszać z czerwonym, ale to nie teraz.